Cześć. Mam na imię Kacper Nosal;-) Urodziłem się 15.03.2010 roku i od pierwszych dni swojego życia walczę z następstwami błędów lekarskich popełnionych podczas porodu. Choruje na mózgowe porażenie dziecęce w postaci cztero-kończynowego niedowładu spastycznego,małogłowie oraz padaczke (Zespół Westa). Choroby te powodują ,że nie potrafię chodzić, siedzieć a nawet stabilnie utrzymać główki jednak z każdym dniem walcze o moje zdróweczko ;-) Pokazuje Wam w tym blogu moje życie..ale i tez wspaniałych ludzi...moich Aniołków których spotykam na mojej drodze zycia;-)
kontakt do mnie a raczej do mojej mamusi:
tel.692 112 143
e-mail:kacpernosal@onet.pl
oraz zapraszam na Fb -Kacper Nosal

piątek, 15 listopada 2013

Pobyt w szpitalu


1listopada znalezlismy sie na nocnym dyzurze w szpitalu z ostrym kaszlem Kacperka. Otrzymał domiesniowo Dexaven  i antybiotyk i stan jego poprawil sie do wtorkowego wieczoru. Zaczely sie znowu dusznosci i kolejny atak kaszlu.Noc ciagła sie nieubłagalnie do godziny 4 kiedy to leki chwilowo zadziałaly i Kacperk mogł sobie usnac,jednak radosc nie trwała długo. O godzinie 7 pojechałam do przychodni,gdzie po raz kolejny otrzymal Dexaven jednak poprawa nie trwala nawet godziny. Dr Niewolik skierowała nas do szpiala i tak znalezlismy sie na oddziale. Badania,przeswietlenie RTK klatki piersiowej potwierdzily zapalenie pluc.Kacpi dzielenie znosił zaszczyki,inhalacje jak i oklepywanie plecow. Stan Kacperka sie poprawil do piatkowego wieczoru-po kapaniu zaczał okropnie sie prezyc,płakac i miec drgawki z bólu. Dzieki wspaniałemu lekarzowi Boczarskiemu szybko został zdiagnozowany powod tego ataku. Okazało sie ze powodem bylo zapalenie błony sluzowej zoładka. 3 godziny placzu a raczej krzyku bylo nagorszymi chwilami od niepamietnych czasow.Po 3 dawce lekow wkoncu ból mu ustapil. W sobote mielismy jechac na konsultacje odnosnie zabiegu fibrotomii-udalo sie jednak przeniesc konsultacje na marzec i zabieg zostanie tez wykonany w nastepnym dniu ;-) Szczescie w nieszczesciu ze nie dostalismy przepustki ze szpitala bo pojechalibysmy w 3 osoby a nie wiem czy po takim ataku bez pomocy lekarzy czy wrocilibysmy w komplecie do domu . Az mi sie nie chce myslec jak mogloby sie to skonczyc. Najwazniejsze ,ze od wczoraj jestesmy w domu po 8 dniowym pobycie w szpitalu.Powoli wracamy do normalego trybu choc to nie jest łatwe bo Kacpi chce zeby tylko go nosic na rekach....nie chce  lezec a moje rece juz powoli odmawiaja posluszenstwa ale coz...Młody Kacperek rzadzi ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz